*Haymitch*
Czekam od 20 min na moją dziewczynę, Katie.
W końcu widzę ją, zapłakaną.
- Haymitch! -mówi rzucając się mi na szyję.
- Co się sta...
- Carl. Mój malutki brat... on... -zanosi się płaczem. - Niby to tylko grypa, zanieśliśmy go już do aptekarzy, ale wiesz jak to bywa...
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz -powtarzam, głaszcząc ją po plecach.
Siedzimy tak chwilę w ciszy.
- Dlaczego chciałaś się spotkać?
- Słuchaj Haymitch... jesteś na prawdę dobrym przyjacielem, ale chyba nikim więcej -patrzy na mnie troskliwie - Nie miej mi tego za złe. Myśle że tak będzie lepiej, a jutro dożynki...
- Czyli to koniec, tak? Dwa lata i tak po prostu? -pytam niedowierzając.
- Przykro mi.
Całuje mnie w policzek i odchodzi zostawiając mnie samego. Cholernie ją kocham. Kochałem, wszystko jedno. Teraz i tak to poszło na marne.
Ale żeby mnie rzucić? Tak po prostu?
***
*May*
- Haymitch?
Potrząsam nim, ale pomimo tego on nie otwiera oczu.
- Haymitch, no dalej! -zaczynam panikować.
W tej samej chwili słyszę wystrzał armatni.
Teraz tylko pytanie, czy oznacza to śmierć Abernathiego czy też któregoś z zawodowców?
- May? Co ty tu robisz?
- O mój boże! -przytulam go jak najmocniej - Myślałam że ty... nie ważne.
- Nie wiedziałem że się aż tak o mnie troszczysz -mówi z tym swoim uśmieszkiem.
Brakowało mi tego. A raczej jego.
- Myślę że w dwójkę pożyjemy dłużej.
- Sojusz? -pyta wyciągając rękę.
- Sojusz. -ściskam mu dłoń.
- Oddalmy się jak najbardziej od tej góro-wulkanu czy coś tam -pokazuje palcem na głąb lasu
Jedynie kiwam głową.
Cały dzień poświęcamy na wędrówce w ciszy. Nie mam odwagi się odezwać.
- Myślę że to już tyle na dzisiaj. Zaczyna się ściemniać, zatrzymajmy się tu, okej? -pytam
- Masz śpiwór czy coś?
- Tak gdzieś w plecaku...
- To rozłóżmy się pod tym drzewem -wskazuje wokół
Rozpakowuje swój pakunek, kiedy mój sojusznik jedynie się na mnie gapi.
- Może pomożesz? -pytam podirytowana
- Nie, dzięki posiedze -odpowiada znudzony.
Rozkładam śpiwór i wchodzę do niego. Noce na arenie są bardzo zimne.
- No dalej May, może zrobisz dla mnie trochę miejsca? -mówi uśmiechając się.
Patrzę na niego zdezorientowana, ale pomimo tego przesuwam się trochę.
- Ostrzegam będzie niezręcznie -mówię śmiejąc się.
Chwilę później leżę wtulona, a raczej wczepiona w niego. Jest mało miejsca dla jednej osoby, a co dopiero dla dwóch.
- Czy to co mówiłeś z tym całym podobaniem, zakochaniem to.. było szczere? -pytam zakłopotana.
Automatycznie żałuje że nie ugryzłam się w język. Jedno z niewielu pytań gdzie boje się usłyszeć odpowiedzi.
- Szczere, aktualne i niezmienne -mówi całując mnie w czoło.
- Pomimo tego że jesteśmy na arenie i mogłabym cię zabić kiedy zaśniesz?
- Nie zrobiłabyś tego -mówi z uśmiechem
- Niby czemu? Rano zabiłam trzech zawodowców.
- Dlatego, że czy to nieoczywiste? Dałabyś im mnie zabić, albo sama byś mnie dobiła na tamtej łące. No wiesz zemsta czy coś. I najważniejsze. Też coś do mnie czujesz, więc mnie nie zabijesz -mruga uśmiechając się.
- Jak sobie chcesz...
A więc tak oto Haymitch Abernathy nadal coś do mnie czuje, a nawet jak nie czuje to podobam mu się. Niestety to nie zmienia naszej sytuacji, wciąż jesteśmy na arenie.
- Kim jest Katie? -pytam budząc go.
- Skąd to pytanie?
- Kiedy cie znalazłam co jakiś czas powtarzałeś to imie...
- Taka jedna, nie warto wspominać, porozmawiamy o tym jutro, okej?
Niebo ciemnieje, rozbrzmiewa hymn Panem i wyświetlają się twarze trzech zawodowców i dziewczyny z trójki.
- Dobranoc Haymitch -całuje go w policzek.
Na co on odwdzięcza się całując mnie w czoło.
- Dobranoc May.
Wtulam się w niego i natychmiast zasypiam.
_____________________________________________
Krótki, nie? Cukierkowo troszkę, ale nic nie poradzę, uwielbiam Haysilee xd
Co myślicie o tym fragmencie z perspektywy Haymitcha? I tej ich pogadance w śpiworze?
Z ciekawością czytam wasze komentarze, więc... komentujcie :D
Życzcie weny,
Clove xx
Słodko c:
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się jakiejś krwawej akcji c': Bo będzie taka, prawda? ;-;
Czekam na kolejny ;*
Jasne że będzie :D
UsuńSzczerze to sama nie moge sie doczekac krwawych akcji na arenie XD
Może i cukierkowo, ale ładnieee <3 I w ogóle świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;)
Maddy
P.S. Nominowałam Cię. Szczegóły na moim blogu:
historia-siedemnastolatka-z-osemki.blogspot.com
Super, bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńOhh, jak uwielbiam to twoje pisanie <3 trudno, że cukierrrkowo . Czekam na kolejny ;3
OdpowiedzUsuń